Uncategorized

Oni

Big Tits

Oni
Byla dokladnie siedemnasta, kiedy podjechal na parking, gdzie zostawiala swój samochód. Wiedzial, ze jeszcze nie opuscila budynku. Rzadko konczyla wczesniej. Praca byla dla niej forma transu, którego nienawidzila, ale nie umiala mu sie tez przeciwstawic. To moglo trwac kilka minut, moze troche dluzej, ale w koncu wyjdzie i wtedy go zobaczy. Nie widzieli sie juz kilka tygodni. Rozstanie nie bylo latwe. Emocje, napiecie, gorzkie slowa, niepotrzebne gesty. Wszystko nie tak. Wszystko na odwrót. Final nieuchronny. Ona dobrnela do martwego punktu, on juz nic mógl na to poradzic. Dwie walczace ryby wyrzucone na brzeg, spazmatycznie próbujace napelnic skrzela tlenem. Kazdy z nich chcial jednak czegos innego. Zawsze razem, spójni, solidarni, rozumiejacy sie, a jednak tym razem stanowczo pozostajacy w emocjonalnej opozycji. Jakis niewytlumaczalny paradoks, a moze jedynie trudna do zrozumienia i zaakceptowania kolej rzeczy.

Teraz wiedzial, ze chce ja zobaczyc. To bylo pragnienie, które mu towarzyszylo od momentu, kiedy powiedziala juz dosc, to koniec. Wiedzial, ze poza potrzeba wolnosci, stanowienia samej o sobie, doswiadczenia w zyciu czegos na wlasny koszt, jest cos, czemu mogla ulec, czemu dosc latwo gotowa byla sie poddac. W tej materii nigdy nie bylo miedzy nimi nieporozumien, tarc czy niezgody. Od poczatku byla chemia. Wzajemne przyciaganie i oczywisty pociag. Tych dwoje w lózku bylo soba. Nieskrepowani, otwarci, cieszyli sie swoja bliskoscia, dotykiem, cielesna rozkosza. Ten element ich zycia nigdy nie zawodzil. Podobne temperamenty, podniety i fascynacje. To bylo cos, o czym trudno zapomniec, a tym bardziej lekcewazyc. To bylo cos, co chcial wykorzystac, do czego chcial powrócic, poczuc, a nawet sie zatracic. Nie zamierzal jej przekonywac, to nie mialo sensu. Wiedzial jedynie, ze oboje w tym jednym ogniwie moga sie odnalezc, poczuc dobrze, zapomniec o tym, co zle. Tu nie bylo watpliwosci. Wolny, otwarty zwiazek na tym miedzy innymi polega. Nie ma, co sie oszukiwac. Musi byc dobrze w lózku. I zawsze bylo! Tym razem chcial jej, i sobie dac to, co tylko pozornie nie nioslo za soba psychicznych konsekwencji. To bylo silniejsze. Pragnal jej i nie mógl inaczej. Czul, ze ona jego tez.

Wyszla. Jak zwykle laptop pod pacha, lekko przygarbiona, ani smutna, ani wesola. Tysiace mysli na minute. Cala ona. Od razu go zobaczyla. Nie bylo to trudne, bo stal tam gdzie zawsze, kiedy jeszcze po nia przyjezdzal. Usmiechnela sie. Byl to raczej nerwowy grymas.

– Wsiadaj – powiedzial, patrzac na nia bez zadnych emocji.
– Mam tu swój samochód – odpowiedziala. Zaczela niepewnie rozgladac sie na boki, czy ktos nie widzi tej krepujacej, trudnej do przewidzenia sytuacji?
– Po prostu wsiadz – powtórzyl, znów beznamietnie, acz stanowczo.

Zrobila to. Moze chciala, a moze ratowala sytuacje przed kompletna kompromitacja. Z pracy zaczeli juz wychodzi znajomi. Zamknela drzwi. On ruszyl.

– Prosze Cie, to nie ma sensu – próbowala rozmawiac – Gdzie jedziemy?
– Niedaleko. Zobaczysz. – odpowiedzial.

Rzeczywiscie. Bylo blisko. Jeszcze niedawno wynajmowane przez nich mieszkanie. Teraz juz puste. Oboje mieli jeszcze klucze, dopiero za kilka dni oddawali je definitywnie wlascicielowi.

– No i co chcesz tym osiagnac? Nie wróce do Ciebie.

Nie odpowiedzial. Odpial pas. Zaciagnal reczny, wylaczyl swiatla. Nie wiedziala, co sie stanie, choc nagle to poczula. Przerazila sie. Nie jego, tylko siebie. Poczula to tam, gdzie wrazenie bylo zawsze doslowne, fizycznie odczuwalne. Zrobilo jej sie mokro. Przeciez nie chce byc z tym facetem. A jednak. Cala ta sytuacja zaczynala wypelniac ja podnieceniem, niezrozumialym, ale tez trudnym do opanowania. Czula to w sobie, zaczynala czuc na zewnatrz. Zawsze sie jej podobal, z latwoscia mu sie oddawala. Lubila to. Lubila jego cialo, dotyk. To, jak w nia wchodzil i jak ja piescil, jak smakowal, kiedy ich usta przywieraly do siebie. Jego zapach. To nie przeminelo. Zostalo, jak blizna po wycieciu wyrostka robaczkowego. Teraz znów byl blisko. Przeszyl ja dreszcz. Doszla juz do tego, ze znów mogla to robic z innymi. Póki byli w zwiazku, nie chciala go zdradzac, a przez to niepotrzebnie ranic. Ale w tej chwili byl znów on. Tylko on.

– Idziemy – powiedzial krótko.

Otworzyla drzwi i oboje wyszli z samochodu. Bez slowa zblizali sie do miejsca, które dzis symbolizowalo juz tylko zgliszcza ich zwiazku. Namietnego, dobrego, ale niespelnionego. Wystukal kod. Zamek w bramie odpuscil. Weszli do srodka. Teraz juz wiedziala. Ten poruszajacy cialo spazm nie byl przypadkowy. Wiedziala, co sie stanie, choc nie umiala zgadnac jak i kiedy. On milczal. Ona szla za nim. Nie chciala mu sie przygladac. Wzrok utkwila w podloge. Nie chciala, aby widzial, ze ma na niego ochote, ze brakowalo jej tego, ze tez tak tego bolesnie pragnie.

Przekrecil klucz w drzwiach. Zawsze ja puszczal przodem. Tym razem bylo inaczej. Weszla za nim i zatrzasnela drzwi. Wtedy to zrobil. Odwrócil sie nacierajac na nia, az poczula na plecach twarda drewniana powierzchnie. Patrzyla na niego podniecona i przerazona jednoczesnie. Nagle poczula jego palce na swoim kroczu. Dotykal ja powoli, czule, lecz z czasem coraz mocniej, ale nigdy bolesnie. Wilgotniala z kazdym ruchem jego dloni. W koncu wsunal ja za majtki. To cieplo jego dloni, wslizgujacej sie do mokrej, sliskiej szparki. Chciala, zeby ja zerznal. On jednak nie przestawal. Przedluzal ten moment tak, jakby nigdy nie zamierzal pójsc dalej. Juz chciala zrobic pierwszy krok, kiedy przestal. Cofnal dlon i pchnal ja delikatnie, acz stanowczo przed siebie. Szla powoli. Z jej rozpalonej z podniecenia cipki wolno uwalnialy sie cieple soki, nogi drzaly, a skóra na calym ciele az pulsowala. Kiedy byli w salonie pchnal ja mocniej i skierowal w strone balkonowego okna. Tam znów do niej przywarl, ale juz nie odwracal ku swojej twarzy. Siegnal do bluzki i rozerwal ja szybkim szarpnieciem. Potem sciagnal jej ramiaczka biustonoszu i zsunal go w dól. Jej piekne, duze i ksztaltne piersi przylgnely do chlodnej szyby. I znów wlozyl jej dlon za majtki. Teraz jednak od tylu. Wwiercal palce w jej nabrzmiala wagine, ocieral zuchwale o droga dziurke. Wydobyla z siebie jek rozkoszy. Delikatny, ale oczywisty. Otworzyla oczy i wtedy zauwazyla, ze sa obserwowani. W d**gim budynku, w którym miescilo sie chyba jakies architektoniczne biuro stalo na tarasie trzech mezczyzn, którzy teraz z nieukrywanym podziwem, ale i calkowitym zaskoczeniem zachwycali sie tym dzikim, nieprawdopodobnym w tych okolicznosciach spektaklem. Spodobalo jej sie to, wprawiajac w jeszcze wieksze podniecenia. Jej piersi rozgniataly sie o szklana tafle, a on jedna reka penetrowal jej wnetrze. d**ga wbil w czarne, zawsze uwodzicielsko pachnace wlosy. Ponownie poczula dreszcz, a w chwile pózniej jego cieple wargi na swojej wrazliwej, czulej na dotyk szyi. Myslala, ze oszaleje. W tej chwili chciala tylko jednego. Jego twardego, zdecydowanego kutasa, który wypelnilby ja cala niczym plastyczna forme. Nie chcial w nia jeszcze wchodzic. Jeszcze nie teraz. To nie ten moment. Tez widzial, ze tamci ich ogladali. Usmiechnal sie do siebie. Nie widziala tego. Patrzyla jedynie z satysfakcja na trzech przypadkowych gapiów zaciskajac bolesnie usta, zeby nie krzyczec.

Przerwal te oszalala stymulacje. Poczula, ze sciaga jej spodnie razem z majtkami. Po chwili stala oparta o drzwi balkonu juz cala naga. Lubila to. Krecilo ja, ze ktos na to, na nia patrzy odchodzac od zmyslów. Kazdy z tych nieumyslnych obserwatorów pragnal byc miedzy nimi, albo tylko z nia. Ta chora, pociagajaca i trudna do opanowania perwersja ja przesladowala. Z d**giej strony nigdy tez nie chciala z nia do konca walczyc. Z kolei urzeczywistnienie jej bylo dla niej prawdziwa, niepohamowana podnieta.

I znów nie wiedziala, co bedzie dalej? Patrzyl na nia jakby bez wyrazu, choc czula, ze mu sie podoba i jest cala ta sytuacja równie mocno podniecony, co ona. To byla jego, niespodziewana w obliczu tego, co sie niedawno stalo gra, ale z jakiegos powodu jej mocno przypadajaca do gustu.

Od kiedy sie poznali chciala, aby w seksie traktowal ja jak mieso. Teraz to miala. Czula sie skrepowana jego zdecydowaniem i wolna jednoczesnie, poniewaz dawalo jej to nieograniczona seksualna satysfakcje. Co zrobi dalej? Jej mysli pedzily jedna za d**ga. Pragnela byc zdominowana i wreszcie bezwarunkowo zerznieta, ale wciaz, jak nieuleczalny pasozyt towarzyszylo jej pytania, co sie dzieje? Dlaczego on to robi i co ona ma z tym zrobic? Nie umiala inaczej. Zawsze towarzyszyla jej jakas mysli. Nieustanna analiza i wyciaganie wniosków. Tak bylo i teraz.

Patrzyl na nia przez chwile. Byla piekna. Stala naga, delikatnie unoszac, to znów opuszczajac swój bujny biust, kiedy brala i wypuszczala z siebie powietrze. Jej lono chronil, z d**giej strony dwuznacznie zapraszal pasek równo przycietych wlosków. Sromy, co prawda poczerwienialy od ocierania, ale wciaz gotowe byly przyjac wiecej.

– Zrób to sama – stwierdzil, jakby od niechcenia.

Siegnela dlugimi palcami i zaczela swój taniec. Rozmasowywala je powoli, to znów ostro przyspieszala. Jej cialem, co chwila szarpaly delikatne konwulsje. Podobalo mu sie to. Nie kryl tego. Uwolnil pasek ze sprzaczki. Rozpial rozporek i wreszcie go wyciagnal. Stal dumny, lsniacy, gotowy uderzyc w kazdym momencie, zadac cios, wycofac sie i znów go powtórzyc. Spojrzeli na siebie. Nie musiala pytac. Nie musial mówic. Kucnela i lapczywie wziela go w usta. Nie lubila tego. Brzydzila sie meskich soków. Kwestia higieny i smaku. Tym razem to jej nie przeszkadzalo. Ssala jego wibrujacego z rozkoszy kutasa odwaznie, z zaangazowaniem. Wypelniala nim swoje podniebienie. Lizala wzdluz, siegala nawet do jader. Czul, ze moze tego nie wytrzymac, a nie zamierzal jeszcze konczyc. W jednej dloni trzymala wielka pale, d**ga wirowala po swojej cipce. Oboje byli bliscy obledu. Wtedy oderwal ja od siebie.

Odwrócil sie i ruszyl w strone sypialni. Idac zaczal zdejmowac z siebie ubrania. Ona sie nie ruszala. Zostawil ja. Nic nie powiedzial tylko odwrócil sie i poszedl. Tlumaczyla sobie, ze to na pewno jeszcze nie koniec, ale on nie zrobil nic, co daloby sygnal do kolejnego etapu. Nie mogla czekac. Jego zapach, który miala teraz tak blisko, który czula na wargach, jezyku i twarzy nie dawal jej spokoju. Chciala wiecej. Chciala jego.

Weszla do sypialni. Stal nagi, oparty o pa****t.

– Podejdz – powiedzial spokojnie.

Kiedy sie zblizyla, kiedy poczuli na sobie swój oddech schwycil ja za wlosy. Nie mocno, ale zdecydowanie. Przywarl twarza do jej twarzy. Zaczeli sie ekstatycznie calowac. Docisnal ja do siebie. Czula jego sterczacego, twardego i goracego czlonka, co tylko bardziej wzmoglo jej pragnienie poczucia go wreszcie w sobie. Wciaz jednak tylko sie calowali, ocierajac o siebie.

– Wejdz prowokacyjnie na lózko.

To lubila. Bawilo ja, ze moze byc niewinna malolata kierowana przez realizujacego swoje niezdrowe fantazje starszego faceta. Teraz byla w jego wladaniu. Musiala byc posluszna. Odwrócila sie od niego figlarnie usmiechajac. Wypiela pupe i oparla kolano na materacu sypialnianego lózka. Powoli, kocim krokiem wdrapala sie na nie. Wypiela sie bardziej opierajac na lokciach. Ponownie dotknal jej calkowicie zalanej wlasnymi sokami dziurki. Potrzymal tam przez chwile dlon i nagle to poczula. Tyle czekala. Zaczynala brac ja juz bezgraniczna wscieklosc, kiedy w euforii przyjela go wreszcie do siebie. Wbil sie w nia bezceremonialnie, mocno, twardo, najglebiej jak tylko dal rade. Cicho jeknela.

O tak – wyszeptala.

Pieprzyl ja jak automat. Dopychal coraz gwaltowniej. Gdyby mógl przewiercilby ja na wylot. Nie bylo to dla niej wygodne. Nie ta pozycja, ale nie umiala tego przerwac. To nie ona tu dzis rzadzila. Dzis oddawala sie bezgranicznie, niczym seksualna niewolnica, infantylna gówniara, najlepsza kurwa w miescie.

Zawsze bylo im dobrze. Lubili swoje ciala, nakrecali sie wzajemnie. Ta chemia wyczuwalna byla wszedzie, w srodku i na zewnatrz. Nigdy nie przeszkadzali im inni ludzie, wrecz przeciwnie. Ich fizyczna bliskosc az kula w oczy. Nie robili sobie jednak z tego wyrzutu. Byli tylko oni, ich seksualnosc i cielesne napiecie. Latwo bylo znów to zrobic. To nigdy nie minelo. Nie moglo.

Odwrócil ja do siebie. Gestem wskazal, aby usiadla opierajac sie o sciane. Zrobila to rozchylajac jednoczesnie szeroko nogi. Lubil na nia patrzec. Bylo w niej polaczenie zdecydowanego wyuzdania i wrodzonej niewinnosci. Ona patrzyla na niego swiadoma, jak bardzo mu sie podoba. Zapraszala go do siebie gotowa na to, ze zrobi z nia, co tylko zechce. Schylil sie i dotknal czubkiem jezyka ten jeden, jedyny punkt jej rozpalonego krocza. Jej piersi uniosly sie poruszone elektrycznym wyladowaniem. Lizal ja nie zwracajac uwagi na to, ze tez miala z tym problem. Ten sam, co w d**ga strone. Mial to teraz gdzies. On decydowal. Oparl swoje dlonie na wewnetrznej czesci jej ud i przywarl mocniej do soczystej szczeliny. Smagal ja cala powierzchnia jezyka, to znów draznil jedynie jego koncem. Oddychala szybko pieszczac swoje sliskie od potu piersi. Trwalo to dlugo. Ciagle zmiany tempa i techniki dawaly rezultaty. Byla bliska szczytowania.

Zatrzymal sie. Chcial ja pocalowac, ale zobaczyl jej ledwo powstrzymywane przerazenie. Wrecz histerycznie brzydzila sie swojego smaku. Nie umiala tego w sobie zlamac. Teraz rozumiala, ze nie bedzie mogla zaprotestowac, nie dopuscic pachnacych jej oszalala z rozkoszy cipka ust do swoich. Mógl ja zlamac, zmusic, ale nie zrobil tego. Usmiechnal sie jedynie do siebie. Odetchnela z ulga, ale nie dala tego po sobie poznac.

Jej piersi. Osobny temat. Bujne, przykuwajace uwage, okragle, rewelacyjnie prezentujace sie w biustonoszu, jak i bez niego. To byl jeden z wielu jej atutów, których jako kobieta byla bezwzglednie swiadoma. Pochylil sie i musnal ustami sterczacy twardo sutek. Znów wydobyla z siebie cichy dzwiek zadowolenia. Nie jest to oryginalne porównanie, wymyslna metafora, ale jej biust byl, jak bajka. Radosna, ciepla i kuszaca kolorowa opowiesc. Natarczywie, to znów delikatnie piescil jej brodawki, ssal sutki, lizal slodko-slona skóre. Siegnal dlonia do jej wlosów tuz za uchem. Owinela sie wokól niej. Sama zblizyla palce w srodek wciaz rozchylonych ud. Byli, jak w transie. Zespoleni, upojeni erotycznym amokiem.

Chcial w nia juz wejsc. Wsunac oszalalego w tej goraczce kutasa. Jej dziurka byla na to gotowa od dlugiego czasu. Zblizyl go i na chwile sie zatrzymal. Spojrzal jej w oczy.

Przeciez za chwile ona zrobi to z kims innym. Nie wiadomo, kto to bedzie, ale bedzie. To pewne. Niedlugo ktos zastapi jego miejsce. Da jej rozkosz, a ona jemu. Bedzie patrzyl na jej nagie pociagajace cialo, bedzie jej pragnal i nie powstrzyma sie przed trudnym do opanowania napieciem. Ona bez problemu zaprosi go do siebie, hotelowego pokoju. Moze zrobia to w samochodzie, albo u niego. Scenariuszy jest wiele. Bedzie tak, jakby nigdy nie bylo tego, co wczesniej. Nowy facet, nowe doznanie. Caly czas dobry seks. Ktos bedzie ja mial, a ona jego. Siegnie po mezczyzne, lub da sie zerwac, jak dojrzale jablko w sadzie. W jakis niezrozumialy, masochistyczny sposób podniecalo go to, ale tez szczerze przerazalo. Trudne, choc nie niemozliwe do wyobrazenia. Bolesne, a jednak nieuniknione.

Wszedl w nia. Zrobil to mocno, wyginajac sie do tylu. Teraz widzial ja cala, lezaca przed nim, z naprezonymi piersiami, rozchylonymi szeroko nogami, które ocieraly sie o jego biodra. Plonela. Wyjal go i uderzyl ponownie, jeszcze mocniej. Tylko raz dotknela dlonia lechtaczki i spazm orgazmu wstrzasnal jej cialem. Zamknela oczy, unoszac w góre swoje cialo. Nie przerywal jej rznac. To bylo mocne, na granicy brutalnosci prawdziwe pieprzenie. Dodatkowo stymulowala sie reka. Raz za razem jej skóre przeszywal dreszcz kolejnych orgazmów. On nie przerywal. Czul w dole rosnaca temperature. Czul, ze dlugo nie wytrzyma, ze za chwile da ujscie nagromadzonej w sobie buzujacej energii. Ona ponownie zagryzla wargi i jeknela od wewnetrznego wstrzasu, jaki ja wlasnie usidlil Zblizyli sie ustami. Ich jezyki sie splotly. To byl ten slodki, delikatny smak i dotyk. Jeszcze jedno pchniecie i fala goraca przelala sie po jego ciele. Cisnienie wzroslo do granic wytrzymalosci i uwolnilo strumien nasienia, który wyplywal do jej pochwy tloczony z niepowstrzymana sila. Ruszal biodrami, a z jego penisa, co rusz wytryskiwala kolejna erupcja spermy. Krzyknal. Zawsze to robil, kiedy dochodzil. Caly sie naprezal, jakby dusza chcial go opuscic i rozpaczliwie przebijala sie przez skóre. Na chwile caly zesztywnial, a potem wtulil sie w nia i rozesmial. Uwielbiala te jego orgazmy i to jak na nie reaguje. Zawsze rozczulal ja ten smiech.

Naprawde to zrobili.

Drzwi mieszkania sie zamknely. Nie trzeba bylo przekrecac klucza. Po prostu sie zatrzaskiwaly. Chciala cos powiedziec, ale nie wiedziala, co. Bala sie wydobyc z siebie, choc slowo. On milczal. Zatrzymali sie przy samochodzie. Wsiedli i ruszyli. Odwiózl ja na parking, z którego zabral ja kilka godzin wczesniej. Nikt nic nie mówil. Juz chciala wysiadac, kiedy sie w koncu odezwal.

– Teraz twoja kolej…

Zamknela drzwi. Odjechal.

Koniec

Bunlar da hoşunuza gidebilir...

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir