Uncategorized

U stóp sasiadki cz. 2

U stóp sasiadki cz. 2
Moja szara rzeczywistosc zwyczajnego blokowiska ostatnimi czasy nabiera kolorów. Odkad pod numer 34 wprowadzila sie nowa lokatorka, mam nowe zajecie. Co najwazniejsze nie musze juz sam warowac godzinami w domu. Z Joanna widuje sie teraz prawie codziennie. Potrzebowala towarzysza który bedzie piescil jej stopy, acz nie tylko. Dwa tygodnie znajomosci wystarczyly zebysmy sie zaprzyjaznili. Przyjazn ta podoba mi sie o wiele bardziej, gdyz nie ogranicza sie tylko do lizania i masazu stóp sasiadki, ale okazjonalnie zapominamy sie i ladujemy w lózku. Dla mnie wazniejsza byla mozliwosc zadowalania pani Joanny poprzez pieszczoty stóp. Stalem sie troche uzalezniony. Sprawialo mi radosc patrzenie jak sie jej to podoba. Z kazdym kolejnym razem zatracalem sie coraz bardziej.

Obudzil mnie dzwiek budzika. Zapowiadal sie kolejny meczacy poniedzialek. Pólprzytomny slyszalem krzatanie po domu. Niespiesznie sie ogarnalem i wyszedlem z pokoju.

-Zrobilam Ci kanapki, na stole zostawilam. Pa, skarbie.
-Dzieki mamo, pa.

Blyskawicznie wypadlem z domu. Gdy tylko mialem wolne pole do popisu poszedlem do mieszkania obok. Nie widzialem Joasi tylko przez jeden dzien, ale juz chcialem móc dobrac sie do jej stóp. Zapukalem i czekalem. Otworzyla przy czym wygladala nieziemsko.

-O, witaj Arturze.
-Czesc, spiesze sie odrobinke wiec przejde do rzeczy. Spotkamy sie po poludniu?
-Wybacz, ale mam pilne spotkanie w firmie.
-Przestalas pracowac w domu?
-Nie, skad. Czasami musze sie pojawic w biurze. Prawdopodobnie tak samo bedzie przez tydzien.

Caly tydzien. Wiecznosc oczekiwania. Moje ponure mysli szybko rozwialy sie po tlumaczeniu Joanny.

-Te dwa dni musze byc po poludniu, ale srode bede rano. Wiesz co to znaczy?
-Jasne, wytrzymam tyle. Trzymaj sie.
-Ty tez.

Dwa dni dluzyly mi sie w nieskonczonosc. Chcialem, zeby pracowala w domu. Moglem wtedy bez problemów wejsc pod biurko przy którym zwykle siedziala i bawic sie jej stopami do woli. Po powrocie ze szkoly wypatrywalem jej powrotu przez okno. Wiedzialem, ze ma wrócic pare minut po pietnastej. Tylko gdy wyszla zza rogu pognalem na klatke. Czekalem przed winda.

-Dzien dobry pani Joanno.
-Dzien dobry. Milo, ze na mnie czekasz.
-Pewnie jest pani zmeczona dlatego chce od razu pani ulzyc.
-Dziekuje, nie mam nic przeciwko. Przyda mi sie chwila odpoczynku.

Prosto z pod windy udalismy sie do jej mieszkania. W tej szarej marynarce która miala wygladala szalowo. Pieknie wygladaly na jej nogach równiez czarne rajstopy. Usiadla na lózku i zdjela szpilki.

-Alez meczacy dzien. Wymasuj mi moje biedne stópki prosze.
-Po to tu przyszedlem. Wiedzialem, ze po meczacym dniu przyda sie pani dobre pieszczonko stóp.

Ujalem lewa stope w dlonie i zaczalem masowac. Joanna zamknela oczy i czerpala przyjemnosc. Staralem sie jak moglem. Lubilem patrzec jaka przyjemnosc sprawia jej masaz stóp. Masowalem tez jej lydke, wracajac dosc szybko do stopy. Po kilku chwilach zajalem sie prawa stopa. Sam równiez mialem nie lada przyjemnosc. Po kilku minutach masazu czekalo mnie lizanko. Joanna patrzyla na mnie w taki sposób, ze od razu zrozumialem czego oczekuje. Bez slów zaczalem lizac jej stope.

-Zaczekaj, zdejme te rajstopy. Caly dzien w nich chodzilam.
-Nie przeszkadza mi to. Moze pani w nich zostac.
-No dobrze.

Pierwszy raz mialem okazje zobaczyc jak to jest piescic stópki przez rajstopy. Bylo to wspaniale doznanie. Lizalem jej podeszwe, calowalem paluszki. Mruczala cichutko, poruszajac swoja d**ga stopa oparta na moim ramieniu. Przyssalem sie do jej piety, mialem cala stope na twarzy. Czulem jej przepocone rajstopy. Zmienilem stopy miejscami. d**ga, jeszcze nie wilgotna od mojej sliny, czekala na swoja kolej. Szybkimi ruchami jezyka lizalem jej paluszki. Joasia przejela inicjatywe wpychajac zdecydowanie swoja stope do moich ust. Nie opieralem sie, zaczalem ja ssac caly czas masujac d**ga. Widzialem, ze zaczyna zdejmowac swoje rajstopy. Gdy miala je juz przy kolanach siegnalem reka aby jej pomóc. Przerwalem na chwile i zdjalem je calkiem.

-Polóz sie. Bedzie ci wygodniej.

Momentalnie polozylem sie na plecach. Równie momentalnie mialem stopy Joanny na twarzy. Jezykiem krecilem kólka po pietach, lizalem wzdluz stopy konczac na duzym placu. Na zmiane z obiema stopami. Moim nastepnym celem staly sie piety. Calowalem je przez chwile aby zaraz sie do nich dossac. Chwycilem ja za kostki i przysunalem obie stopy blizej twarzy. Równomiernie lizalem podeszwe jednej i d**giej.

-Chce zebys teraz pokazal mi jak bardzo uwielbiasz moje paluszki.
-Bedzie pani zadowolona.
-Kazdy jeden ma byc zadowolony z osobna.
-Ma sie rozumiec.

Wrócilem do pozycji kleczacej i zaczalem ssac jej najmniejszy palec. Po kilku chwilach przechodzilem do nastepnego. Najdluzej lizalem duze palce. Wkradalem sie jezykiem miedzy nimi, okalajac palce. Gdy zauwazylem, ze Joannie juz wszystko jedno, zaczalem wsuwac sobie stopy do ust i ssac je mocno. Ucalowalem duze palce po czym oba zaczalem ssac. Unioslem lekko wyzej obie stopy. Lizalem od dolu, co jakis czas calujac. Muskalem koncówka jezyka piety.

-Arturze, moze zagalopujemy sie troszke dzisiaj? Co Ty na to?
-Zalezy co ma pani na mysli.
-Mam na mysli to, ze zdejme majteczki i usiade Ci na twarzy.
-Ostatnio bylo fajnie.

Gdy ona rozbierala sie do naga, ja wskoczylem na lózko robiac to samo. Kutas mi sterczal jak glupi. Liczylem, ze i tym razem moge liczyc na jej stopy. Przycisnela mi dupe do twarzy, ja wbijalem jezyk w jej otworek. Nogami zaczela mi walic kutasa. Na to liczylem od poczatku. Robila sie coraz wilgotniejsza. Dyszala szybko i równie szybko poruszala stopami na moim penisie. Przerwala nagle zeskakujac ze mnie.

-Zrobimy inaczej.
-To znaczy co inaczej?

Weszla do d**giego pokoju, chwycila jedno z krzesel i postawila przede mna.

-Ja klekne na krzesle wypinajac mój tyleczek, a Ty bedziesz go lizal.
-Jasne, nie ma problemu.
-Owszem jest. Stopami bede dalej Ci masowala kutasa. Sa juz strasznie suche nie uwazasz? Zajmij sie tym.

Od razu zaczalem lizac podeszwy stóp Joanny. Staralem sie robic to w taki sposób aby zostalo na nich jak najwiecej mojej sliny. Opluwajac regularnie ssalem paluszki. Gdy uznalem, ze juz wystarczy i czas na wylizanie lekko drgajacego czekoladowego oczka mojej sasiadki.

-Dobrze, moge przejsc dalej prosze Pani.
-Bierz sie do roboty.

Jezorkiem zataczalem kólka, poruszajac jednoczesnie biodrami ocierajac kutasem o jej stopy.

-Alez jestes twardy.
-Przy pani trudno aby bylo inaczej.
-Nie gadaj tyle. Powiedz jak bys mial dochodzic.
-Yhy…

Jedynie moglem pomrukiwac. Reka dociskala moja glowe do swoich posladków. Wcale nie musiala tego robic. Bylem na tyle zainteresowany jej tyleczkiem, ze bez pomocy moglem byc przyduszony. Wpychajac jezyk coraz dalej wiedzialem, ze sprawie niesamowita przyjemnosc Joannie. Po kilku minutach kontynuowania tej zabawy w masowanie i lizanie jej tylka, oderwalem sie aby zakomunikowac gotowosc do strzalu.

-Pani Joanno.. ja zaraz skoncze.

Bez slowa wstala z krzesla, stanela przede mna w swojej calej okazalosci. Z usmiechem na ustach zblizyla twarz ku mojej. Oblizala usta i w mgnieniu oka zaczela mnie calowac. Jej jezyk szalal w moich ustach. Ten pocalunek byl wspanialy, trwal dosc dlugo.

-Chce zebys skonczyl w moich ustach. Bedzie to taka twoja nagroda.

Ukleknela i otworzyla usta. Nakierowalem swoja palke i wsunalem. Gdy jej wargi go objely poczulem istna ekstaze. Liczyla chyba, ze to ja wykonam kilka ruchów, ale bylem zbyt podekscytowany. Joanna ssala tak mocno, ze nie potrzebowala duzo czasu aby doprowadzic mnie do wytrysku. Czulem jak z mojego penisa wyplywa sperma prosto do jej ust. Widzialem radosc w jej oczach. Nie do konca wiedzialem czy z tego, ze mogla possac kutasa czy z tego, ze sprawila mi nieziemska radoche. Wstala energicznie po czym udala sie do lazienki. Próbujac ochlonac usiadlem na krzesle, dopiero po kilku minutach zaczalem sie ubierac.

Joanna wyszla w szlafroku, wciaz zadowolona. Szykowalem sie powoli do wyjscia.

-Arturku, posluchaj. Ja jutro musze wyjechac sluzbowo na kilka dni. Jesli mialbys czas podlalbys moje kwiatki co?
-Nie ma problemu.
-Mozesz tez posiedziec tutaj, poogladac telewizje.
-Dobrze, w razie potrzeby ma pani mój numer telefonu.
-Tak mam i jesli Ty czegos bedziesz potrzebowal to tez dzwon.

Zakladalem buty i chcialem wyjsc gdy ktos zadzwonil do drzwi. Pani Joanna, która juz zdazyla powedrowac do kuchni, krzyknela zebym zobaczyl kto to. Tak tez zrobilem. Sam nie wiem kogo sie spodziewalem, ale widok tej kobiety mnie zdziwil. Dosc wysoka blondynka z krótkimi, zaczesanymi w lewo wlosami i duzymi czarnymi okularami. Pobieznie sie przyjrzalem i spytalem w koncu o co chodzi?

-Tak? Moge w czyms pomóc?
-Szukam mojej znajomej. Rozmawialysmy niedawno i podala mi ten adres. Widocznie cos pomylilam.

Z konca przedpokoju uslyszalem glos Joanny.

-Anita! No nareszcie sie zdecydowalas wpasc!
-Juz myslalam, ze pomylilam mieszkanie. Przedstawisz nas?
-Oczywiscie, to jest Artur, mój nowy znajomy a to jest Anita moja przyjaciólka.

Podalismy sobie rece, witajac sie i jednoczesnie zegnajac. Przez zamkniete drzwi uslyszalem jeszcze jak Anita chce sie dowiedziec co ja robie u jej przyjaciólki. W sumie nie dziwilo mnie to. Wrócilem do domu, zrobilem co mialem zrobic i poszedlem spac.

Nastepnego ranka widzialem sie z Asia w korytarzu. Przypomniala zebym podlal kwiaty jeszcze dzisiaj po poludniu. Jak zwykle bedac samemu w domu odgrzalem sobie cos w mikrofali i poszedlem wykonac moje zadanie. Otworzylem drzwi, wszedlem do srodka, a na fotelu zobaczylem Anite. Poczatkowo zmieszany nie wiedzialem co zrobic. Jednak ona wydawala mi sie w bardziej nie odpowiedniej sytuacji.

-Dzien dobry pani. Co pani tu robi?
-Czekam.
-A na co?
-Na Ciebie.
-Na mnie? No kwiatki to chyba dam rade sam podlac.
-Dobrze wiesz o czym mówie.
-Teraz juz nie, skoro nie chodzi o te kwiatki.
-Oj odczep sie od tych kwiatków. Aska mi powiedziala.
-Rozumiem, ze powiedziala o…
-O tym, ze uwielbiasz lizac stopy.

Dzieki tej rozmowie moglem jej sie przyjrzec o wiele lepiej niz wczesniej. Jej twarz wydawala sie sroga, dodatkowo wlepiala we mnie swoje zielone oczy. Rozpiety ciemnoniebieski zakiet odslanial spore piersi, które prezyly sie w moja strone.

-Usiadz. Musimy porozmawiac.
-Jesli pani chce to ja..
-Cicho. Sluchaj uwaznie. Pewnie nie mozesz sie powstrzymac co? Myslisz tylko o tym zeby móc znowu lizac stopy Joasi. Czekasz az pozowoli Ci je piescic. To prawie, ze obsesja.
-To lekka przesada. Lubie to fakt, ale obsesja?
-Przyznasz jednak, ze Cie podniecaja prawda? Nakrecaja. Nie masz ich dosc, ciagle za malo. Joasia sie ogranicza. Musi zrobic co albo tamto. Ze mna, mój drogi, tak nie bedzie. Bedziesz wielbil moje stopy, lizal je, beda dla Ciebie najwazniejsze. Spokojnie, mamy duzo czasu. Gotowy zeby zaczac?
-Tak.
-Odpowiadasz “Tak, prosze pani”
-Tak, prosze pani.
-Na co czekasz?

Buty zdjela jeszcze przed moim przyjsciem. Miala na nogach tylko ciemne rajstopy. Nie uniosla ich, wiec zaczalem lizac wierzch stóp.

-Powachaj je. Napawaj sie moim zapachem.

Przystawila obie stopy do mojego nosa. Wachalem je przez kilka minut.

-Dobrze. Podobalo Ci sie prawda?
-Tak, prosze pani.
-To teraz liz. Od piety po same palce. Dokladnie i powoli.

Mój jezyk dotknal jej piety. Zapach jej stóp niesamowicie mnie podniecal. Tak jak i surowy ton którym wydawala mi polecenia.

-Przestan. Otwórz usta. Wlozysz moja stope jak najdalej bedziesz mógl. No dalej.

Otworzylem usta i stopa pani Anity szybko wcisnela sie do srodka. Nie byla delikatna. Wsuwala ja mocno i zdecydowanie.

-O tak, smakuje Ci moja spocona stopa? Tak? Otwórz szerzej dostaniesz tez d**ga.

Wcisnela na sile obie. Nie przestawala nimi poruszac. Ja staralem sie jakos je lizac. Nie wychodzilo mi to zupelnie.

-Dobrze, przestan na chwile.

Wstala i zaczela zdejmowac rajstopy. Gdy je zdjela wytarla mi nimi twarz. Nieziemsko pachnialy. Przysunela stojaca obok pufe i ulozyla na niej stopy.

-Teraz masz przed soba moje piekne, bose stopy. Co zrobisz?
-Bede je lizal prosze pani.

Zaczalem lizac jej paluszki. Ssalem delikatnie duzy palec. Lizalem miedzy nimi. Calowalem podeszwe. Byly takie delikatne.

-Otwórz usta.

Wsunela znowu zdecydowanie. Jej bosa stopa byla o wiele bardziej smakowita. Musiala dlugo byc na nogach. Sprawialo to jednak, ze chcialem o wiele bardziej byc jej chlopcem od stóp.

-Dobrze, moje stopy sa zmeczone. Wypiesc je jezykiem.

Zlaczyla obie stopy i przysunela do mojej twarzy. Zaczalem szybkimi ruchami lizac obie podeszwy, okazjonalnie ssac piete badz którys palec. Zatracalem sie coraz bardziej. Zakrywalem cala twarz jej stopami. Lapczywie lizalem piety. Pózniej zaczalem znowu piescic jej paluszki. Byly juz mokre od mojej sliny, swiecily dokladnie wyczyszczone. Skupilem sie na jej duzym palcu. Wsuwalem go sobie do ust, sliniac sie coraz bardziej. Anita zadowolona jak intensywnie zajmuje sie jej stopa po cichu jeczala. Mój jezyk najpierw znajdowal sie na spodzie jej palca. Ruszalem nim szybko, po calym palcu. Co jakis czas wkladalem go do ust i ssalem przez chwile. Liznalem kilkukrotnie cala stope i przenioslem zainteresowanie na d**ga. Paluch tej stopy zostal moim jezykiem obiety od góry, a raczej troche bokiem. Moglem bez problemu lizac ja miedzy palcami. Nie moglem przestac. Stopy pani Anity byly dla mnie czyms najlepszym na swiecie. Nie przeszkadzalo mi, ze najpierw byly przepocone, a teraz calkowicie mokre od mojej sliny. Chcialem wiecej i wiecej. Zaczalem lizac jej wszystkie palce po kolei. Na kazdy poswiecalem wyjatkowo duzo uwagi. Wslizgiwaly sie w moje usta bez wiekszych problemów. Zauwazyla to i ona. Bez namyslu ponownie wepchnela mi stope gleboko w usta. Z radoscia w oczach jezykiem merdalem po jej podeszwie gdy wsuwala i lekko wysuwala ja. Spojrzalem w góre, byla zadowolona. Uniosla d**ga stope, zakrecila nia kolo w powietrzu i z impetem wsunela do moich ust. Staralem sie je teraz ssac, bo jezykiem nie moglem ruszac prawie wcale. Czulem jak po brodzie zaczyna mi ciec slina. Powoli cofnela obie stopy i je wyprostowala.

-Doskonale sobie radzisz. Teraz wypiesc oba paluchy jak wczesniej kazdego z osobna.
-Tak, prosze pani.

Najpierw pocalowalem kazdy z nich, nastepnie zaczalem je lizac. Wzdluz i wszerz. Gdy oba znalazly sie w moich ustach zaczela sie zabawa. Szybko je wpychalem, lizac caly czas. Prawie 15 minut zajelo mi to pielegnowanie.

-Mozesz przestac. Pokaz swojej pani jak bardzo kochasz moje stopy i caluj je z jak najwiekszym oddaniem.

Skladalem pocalunki jeden obok d**giego, w tempie karabinu maszynowego. Gdy to robilem uslyszalem chrobot zamka od drzwi. To pani Joanna wrócila ze swojej jak sie okazalo odwolanej podrózy sluzbowej.

-Anita i…Artur? Co tu sie dzieje?
-Asiu skarbie. Zobacz jak twój znajomy sie zajal. Calkowicie nie zwraca uwagi na to co sie dzieje. A to zle. Nie powinien tak olewac swojej panci.
-Powiedzialam Ci o tym co robimy nie po to zebys go zmuszala do takich zabaw!
-Ja go nie zmuszam. Zobacz nawet go nie obchodzi co mówisz. Sam lize mnie po stopach. Arturku, przywitaj swoja pania. Aska no, zdejmuj te buty.

Pani Joanna niechetnie, ale zdjela swoje buty. Pocalowalem kilka razy jej stopy i powiedzialem:

-Witam moja pania.

Najpierw ze zdziwieniem spojrzala na swoja przyjaciólke.

-Cos Ty zrobila?
-Troche go podszkolilam – wycedzila zadowolona z siebie Anita.

Choc poczatkowo Joanna byla w szoku, szybko zaczelo jej przechodzic gdy zaczalem lizac jej zmeczone stopy. Piekne, przepocone i pachnace stopy. Ich zapach sprawial, ze lizalem je jak opetany. W oka mgnieniu obie byly juz wilgotne od mojej sliny, wiec zaczalem je sobie wpychac do ust. Z jedna stopa w Joanny, blagajacym spojrzeniem obrzucilem Anite. Zrozumiala doskonale i podsunela swoje stopy. Jedna do moich ust, d**ga przesuwala po mojej twarzy.

-Wyjmij! Chce zeby ssal obie moje! – Zakomenderowala Joanna.

Ich stopy wymienily sie. Teraz mialem obie stopy mojej panci w ustach. Nawet nie zauwazylem kiedy stalem sie ich pieskiem a nie znajomym. Anicie wyjatkowo pasowalo, ze jestem ulegly. Mialem przed soba cztery piekne stopy które moglem sobie lizac do woli. Polozylem sie na plecach aby móc lepiej piescic obie panie. Ich stopy wedrowaly po mojej twarzy, ladowaly w ustach, ja znowu staralem sie je lizac dokladnie. Po jakims czasie Anita podniosla sie.

-Ja musze juz isc. Siedzielismy tu dobrych kilka godzin nim przyszlas.
-Kilka godzin? – Oderwalem sie zdziwiony od stóp Joanny
-Tak bardzo straciles poczucie czasu.
-Nie przejmuj sie – wtracila Joanna – Jeszcze troche i bedziesz mógl isc.

I tak sie stalo. Spedzilem jeszcze kilkanascie minut przy stopach mojej sasiadki. Gdy skonczylem, dopiero teraz zaczalem czuc jak odretwialy mam jezyk. Wstalem, wymamrotalem jakies slowa na pozegnanie i wyszedlem. Kto by pomyslal, ze ten dzien bedzie taki udany.

Bunlar da hoşunuza gidebilir...

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir